156 KM – ETROUBLES – OBRE SCHALLBERG [CH]

 

Rano zebraliśmy się i wyjechaliśmy z pola, kilkoma agrafkami do głównej drogi, która potem już tylko prowadziła do wielkiej przełęczy św. Bernarda.

Ładna pogoda towarzyszyła nam od rana, przekroczyliśmy granicę ze Szwajcarią i dalej pomknęliśmy wysokimi prędkościami w dół ku dolinie. Koniec zjazdu miał miejsce w Martigny, gdzie zjedliśmy pizzę. Było koło południa, dalsza trasa prowadziła idealnie wzdłuż doliny i była płaska. Przez większość drogi mieliśmy wiatr w plecy, utrzymywaliśmy stałą prędkość 30-35 km/h. Mijaliśmy takie miasteczka jak Saxon, Sion, Sierre, Visp czy Bridgetown. Niestety, to co zjechaliśmy, musieliśmy potem podjechać. Końcówka była tragiczna. Silny wiatr, ostro pod górę, a my byliśmy już po grubej setce w nogach. Robiło się późno, nie mogliśmy znaleźć miejsca do spania i wjechaliśmy do nieszczęsnego parku narodowego, gdzie kary za spanie na dziko są ogromne. Jechaliśmy z nadzieją jakiejś miejscówki, ale wszędzie tylko las i serpentyny, gdzie nie gdzie remonty i sypiące się skały. Zawsze mamy to szczęście w nieszczęściu, że coś na sam koniec się musi wydarzyć. Tak było i dzisiaj. Dojechaliśmy do zakrętu, przy którym stała zamknięta knajpa – jedna jedyna na całą okolicę. Zapukaliśmy,  ktoś wyszedł i otworzył. Rozmawialiśmy z młodą Niemką, która zgodziła się na rozbicie namiotu na ich ziemi. Powiedziała nam gdzie chcecie, albo na górze, albo na dole. Problem polegał na tym, że tu i tu teren był przechylony o jakieś 30 stopni. Wybraliśmy mniejsze zło i zeszliśmy w dół stromego zbocza, sprowadzanie rowerów z obciążeniem, to jakaś masakra. Zaczęło kropić. Oparliśmy rowery o drzewo i rozbiliśmy namioty.

Miałem ochotę uwiązać się do górnego wspornika mojego namiotu, żeby się nie zsuwać na dół. Moja noc wyglądała tak, że spaliśmy praktycznie na pionowo. Budziłem się co pół godziny na kucka, prostowałem nogi i znowu zasypiałem. I tak przez calutką noc. Jakbyśmy tak dobrze się zaczęli toczyć z góry w dół, to skończylibyśmy w dolinie rzeki 500 metrów niżej. 




© 2014 Copyright & design by Mikołaj Kuropatwa. All rights reserved.